
Od dłuższego już czasu staram się odkryć to co w polskiej kinematografii zostało zapomniane. Odkryć arcydzieła gnijące w opasłych archiwach wszelakich instytutów, TVP itp. i nie mające szans pojawienia się w telewizji. Przed północą. Idąc tropem wyznaczonym przez inżyniera Mamonia, że w polskim kinie nuda, zagłębiam się w poszukiwaniu tejże nudy. I o dziwo! tej nudy cholernie mało. Ku uciesze. No bo tak. Filmy oceniamy po ilości i długości momentów przy których można przyciąć komara, a czasem nie wiemy ile tych momentów było odzyskując nagle świadomość przy napisach końcowych.O ile przy oglądaniu takiej, dajmy na to, Walkirii z Tomem Cruisem można z trzy razy stracić świadomość i odejść do krainy wiecznych snów, to już w przypadku filmu Korczak zmysły pobudzają organizm przez cały czas. Recepta na obraz przejmujący ? Prawdziwa historia fascynującego człowieka, Wajda, Starski, Holland,
Kilar, Prochyra, Pszoniak i plejada wiecznie dziecięcych gwiazd polskiego kina. Abstrahując. Z tymi ostatnimi jest taki problem, że jeśli debiutują w kinowych produkcjach w wieku mocno niedojrzałym, to w świadomości widza zawsze pojawiają się jako aktorzy dziecięcy. Do grobowej deski jednych lub drugich. Tak jest z Wojeciechem Klatą czy Adamem Siemionem. Ale to jest kontekst obecnego kina. W Korczaku zagrali przejmująco. Nie będę tutaj streszczał scenariusza ani życia "dużego doktora". Chcę zwrócić uwagę na świetny obraz poniesiony fenomenalnym tematem. Odrzucam wszelkie kontrowersje jakie ten film wywołał w głowach producentów bo zupełnie mnie to nie interesuje. Tak jak to, że Francuzi dokonali na tym dziele zbiorowego gwałtu przyklejając mu nieprzyjemną etykietę. Zrzucam tą etykietę a przyklejam własną: "Obraz najwyższego poruszenia świadomości".
"Ja nie mam godności. Mam dwieście dzieci"
- Janusz Korczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaliście komentarz - Niesforni jesteście !