
Siedzę sobie w pracy. Jak to w piątek odliczam czas do 15.30 by uciec z tej zrujnowanej klatki i standardowo - słucham Trójki. W głośniku wypasionego radyjka Unitra napędzanego siłą cząstek elementarnych płynie sobie znakomita audycja "Prywatna kolekcja". Nie wiem kto był gościem tym razem ale zaczarował mnie dźwięk jakiejś podłej gry z Amigi. Uderzyłem się w łeb. To jest rewelacyjne i do tego wrzuca mi przed oczy obraz bliżej nieokreślony z dzieciństwa. Muzyczka zbudziła wszystkich i zaczęła się dyskusja kto to gra. Kierownica, który siedział z nami rzucił, że to Marek Biliński a utwór "Dom w dolinie mgieł"(Kiero zna się na polskiej muzyce). Podniosłem łeb który pływał w zmęczeniu w dłoniach ułożonych na kształt poduszki i zanotowałem: "Biliński". Temat obczaiłem w domu i znalazłem się na dobrej ścieżce. Wróciła muzyczna wiosna, radość i niepojęte szczęście. Vivat Marku !
Koło fortuny - dla "sentymenalnych".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodaliście komentarz - Niesforni jesteście !