środa, 24 lutego 2010

I jest głośno



Ostre pierdolnięcie. Jimmy Page, Jacek White, The Edge - starają się zafascynować widza swoim światem. W filmie poznajemy początki kariery każdego z nich, gdzie i kiedy pojawiła się iskra boża, która natchnęła ich do popełniania czynów lubieżnych na nieróbstwie. Smakowity kąsek muzyczny. I choć zestawienie gitarzystów może zostać uznane za niespójne i niewsuwające się w siebie jak zepsute klocki Lego, to jednak jest w tym pewna logika. Trzy pokolenia, trzy światy, trzy oblicza muzyki. Mistrz, pokrywający się szlachetną platyną pretendent do panteonu i młody gniewny. Zalecam ten materiał.

niedziela, 14 lutego 2010

Bez końca

No tak. Kieślowski lubi mieszać nawet zza światów. Obejrzałem jego film "Bez końca" i mam metrowego ćwieka w głowie. Mistrz zagmatwał mi rozumowanie, niby proste, o jego twórczości. Wszystko co widziałem było pochłaniające, zasysające uwagę. W tym przypadku mam wątpliwość. Film jest niesamowicie gorzki. Psuje najlepszy nastrój. Ale dziwne są zależności pomiędzy kilkoma bohaterami w tym obrazie występującymi. Nie potrafię na gorąco rozgryźć tych powiązań, co mistrz miał na myśli. Na pewno nie są to działania przypadkowe. Ta układanka zaczyna mnie fascynować. To taka kostka rubika, którą kręcę i kręcę w celu wiadomego zakończenia, a obawiam się, że wszystkie kwadraciki są w niej jednego koloru. W filmie widać kryzys kina połowy lat 80' - jest biednie i ascetycznie. Nie podoba mi się scenografia. Starski pływał w jakimś dziwnym klimacie lub nie mógł wykrzesać nic więcej z tego budżetu jakim dysponował zespół "Tor". No i to kolejny przykład śmiałego rozkurczenia zwieraczy cenzury - jawne odnoszenie się do tematów Solidarnościowych nie sprawiło, że obraz stał się "pułkownikiem". Dziwny to obraz, dziwny...



no i warto zwrócić uwagę na powyższy plakat. Zaintrygowani ?

sobota, 6 lutego 2010

Jedynka



No tak, Wielka Czerwona Jedynka - film Samuela Fullera wspominany częstokroć jako klasyk kina wojennego mnie niestety nie urzekł. Ten film chyba nie miał na celu odwzorowanie walk i realiów wojny. To raczej powieść moralna osadzona w realiach II WŚ. Dużo moralizatorstwa, mało krwi i fruwających bebechów nazistowskich żołnierzy. Dziwny to film. Jeżeli liczysz na kino pokroju Kompanii Braci czy Szeregowca to zawiedziesz się. Oglądałem wersję reżyserską momentami ciągnącą się jak guma Turbo po wyciągnięciu z mikrofali. Jednak jest kilka momentów naprawdę klasycznych i urzekających jak np. rozmowa na Algierskiej pustyni Schroedera z żołnierzem. Pięknie sfilmowana, świetne kontrasty.