poniedziałek, 28 września 2009

Po łikendowe porządki

Łikend padł. Padłem ja. W piątek, zgodnie z mocnym postanowieniem odpoczynku, nie wylazłem z domu na metr. Zlałem knajpy, kumpli, wóde. Ominęły mnie momenty z których narodziłyby się anegdoty na stare lata. Energia skumulowana na sobotę i niedzielę. Sobota - koncert Woody Alien w Alphie. Prezent od Szajse i John'a W. Potężny brudny bas i piekielna perkusja. Żadnych efektów - surowe brzmienie. Daniel Szwed na werblach pozostawił potężne wrażenie, czułem duch Steva Copelanda. Podziwiam organizatorów, podziwiam chłopaków z WA, że zechciało im się wracając z koncertu w Sopotu zajrzeć i zagrać dla garstki ludzi w Gnieźnie. To jest potęga ! To jest godność muzyka. Dzięki !



Jeszcze jeden film z WA na moim kanale YT.

Po koncercie, afterek na BBQ party by Borson & Szajse. Na Kaliningradzie. Świetne zakończenie wieczoru, wśród wódy, muzyki, ognia i pozytywnych przeżyć. To pierwsza edycja Borsonowych melanży na której byłem. Sława owych spędów jest wielka i złota. Cieszę się że tam byłem !

Niedziela to KNŻ live @ Eskulap. Konkretna ekipa od Skrzata i wypad w 7 osobników do Posen, na miejscu dołączył weteran Janek. Kazik w lepszej formie aniżeli miałem okazję patrzeć na niego w lutym w Toruniu. Ubyło parę kilo (może to efekt zaprzestania zjadania na śniadania golonki) co w jakimś stopniu polepszyło dykcję i ruchliwość przepony. Kaziu ostro sobie poczynał przy ekstremalnie szybkich wersjach Legendy Ludowej i Taty dilera. Przygotowania do fajerwerków związanych z premierą nowego Kultu, wyszły dużemu Kaziowi na dobre. W lutym był strasznie zapuszczony. Wreszcie przypomina chłopina tego Kazia sprzed lat. Fajnie, że chłopakom się chciało. Zupełnie odmienne miałem wrażenie po pierwszym koncercie reaktywowanego KNŻ. Bawili się oni, bawił się Poznań. Chwała i optymizm. Piękny, ekspresyjny wieczór.

Na fali Kazikomanii udałem się w dzień premiery do lokalnego Empiku po świeżutki egzemplarz Kultu. Trochę by zadać kłam całemu temu zamieszaniu z wyciekiem materiału. Nie będę wnikał w moje głupie rozterki ograniczające się do balansowania obu stron konfliktu (downloadowców i artystów)- szala jest równa, tylko artystów okradają i wytwórnie, i słuchacze. Wytwórnie okradają słuchaczy zaporowymi cenami na krążki,a ci przeklinają na artystów, że dojebali naklejką w myśl "Polska jakość - Amerykańska cena". Płyta leży przede mną i to się liczy.

Ostatnie dni debatowano szumnie w modrym Krakowie nad kulturą polską. Że niby upadły produkt. I tak wędruję sobie po Empiku - Gaba Kulka 34,99 PLN, Maklakiewicz & Himilsbach też, Kapela ze wsi Warszawa - nie wspominam .... Kult: 29,99 PLN! Tą cenę rozumiem. 30 złotych to dobra cena za kulturę - zarówno książkę jak i płytę CD. A tu Pilch kawałek dalej (kilkadziesiąt stron, format książeczki do nabożeństwa) 35 złociszy. Złote słowa muszą tam być. Nowego Stasiuka którego zamierzam kupić, opatrzy cena z czwórką z przodu. Kultura. Kultura dla mas ? pod strzechy ? Kultura dla salonów. A tu taki Woody Alien za 0 złotych! tak, tak !

Na marginesie - Olo już jest w galerii słuchaczy Trójki. Jesteście tam wy ?



W środę Trójkowe "Mateusze 2009". Live od 20.05 po serwisie informacyjnym. Poprowadzą Artur Andrus i Wojtek Mann. Trzeba posłuchać i uzmysłowić sobie kto najlepiej działa w sektorze niezależnym. Vivat !

2 komentarze:

  1. Co tu dużo komentować, ceny cedeków jakie były takie są - ZAPOROWE. Poza tym moje zainteresowania muzyczne zawędrowały w takie rejony półek sklepowych, których niestety u nas nie ma...pozostają jedynie sklepy w Berlinie, albo serwery naszych rosyjskich braci,którzy to nas najpierw napadli a teraz muzyką częstują...
    Tylko takim sposobem - w ramach ciekawości - zapodałem sobie nową studyją płytę Alice in Chains jeszcze przed jej premierą rynkową w Polsce...
    czego i Tobie życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Fatalna rzeczywistość. Popatrz na stoiska z muzyką jazzową i awangardą - ceny wędrują w górę od 50 złotych za kompakt ! I bynajmniej nie jest to wyrys paraboliczny. Zapomnij o Możdżerze na oryginalnym nośniku, z piękną wkładką i zapachem farby drukarskiej, co najwyżej poczujesz woń czekolady z klawiatury. Ceny zabijają romantyzm odfoliowywania płyty - zawiniątka z ładunkiem emocjonalnym. Szkoda. Patrzę na lokalny Empik jako miernik kultury dla każdego; płyty CD ? podziały tematyczne zamienione na jeden regał z najpopularniejszymi wydawnictwami - zniknęły chyba z 4 regały. Po ściśnięcu muzyki wypadła awangarda - cenowa i muzyczna. To samo dzieje się z książkami. Ostatnio okrojono dział i prozę polską zapchano prozą światową. Dział komputerowy i multimedialny się rozrasta. Książki i płyty spychane są do wyjścia z salonu. Kiedy zostaną wypchnięte zupełnie ? na ulicę ? do podziemia ?

    Alice in Chains oczywiście zagości w moich głośnikach :F

    OdpowiedzUsuń

Dodaliście komentarz - Niesforni jesteście !