poniedziałek, 31 sierpnia 2009

YT

Zahaczyłem swój czas o aktualizację mojego kanału na YouTube. Odświeżyłem układ, wygląd i treść. Ku lepszemu przeglądaniu całości. Skleiłem tło z motywem kasety Stilonu którą to miałem w avatarze profilu. Wypieprzyłem bezsensowne moduły zapychające całość. Stronka nieźle się skróciła a dzięki nowym funkcjom kanałów łatwiej wszystko objąć wzrokiem i znaleźć to co mnie i was interesuje w treści.

Chceta to wpadajta na TerrorUndergroundMusicTV by Olo
http://www.youtube.com/user/wujekdobrarada

niedziela, 30 sierpnia 2009

Korczak

Od dłuższego już czasu staram się odkryć to co w polskiej kinematografii zostało zapomniane. Odkryć arcydzieła gnijące w opasłych archiwach wszelakich instytutów, TVP itp. i nie mające szans pojawienia się w telewizji. Przed północą. Idąc tropem wyznaczonym przez inżyniera Mamonia, że w polskim kinie nuda, zagłębiam się w poszukiwaniu tejże nudy. I o dziwo! tej nudy cholernie mało. Ku uciesze. No bo tak. Filmy oceniamy po ilości i długości momentów przy których można przyciąć komara, a czasem nie wiemy ile tych momentów było odzyskując nagle świadomość przy napisach końcowych.O ile przy oglądaniu takiej, dajmy na to, Walkirii z Tomem Cruisem można z trzy razy stracić świadomość i odejść do krainy wiecznych snów, to już w przypadku filmu Korczak zmysły pobudzają organizm przez cały czas. Recepta na obraz przejmujący ? Prawdziwa historia fascynującego człowieka, Wajda, Starski, Holland, Kilar, Prochyra, Pszoniak i plejada wiecznie dziecięcych gwiazd polskiego kina. Abstrahując. Z tymi ostatnimi jest taki problem, że jeśli debiutują w kinowych produkcjach w wieku mocno niedojrzałym, to w świadomości widza zawsze pojawiają się jako aktorzy dziecięcy. Do grobowej deski jednych lub drugich. Tak jest z Wojeciechem Klatą czy Adamem Siemionem. Ale to jest kontekst obecnego kina. W Korczaku zagrali przejmująco. Nie będę tutaj streszczał scenariusza ani życia "dużego doktora". Chcę zwrócić uwagę na świetny obraz poniesiony fenomenalnym tematem. Odrzucam wszelkie kontrowersje jakie ten film wywołał w głowach producentów bo zupełnie mnie to nie interesuje. Tak jak to, że Francuzi dokonali na tym dziele zbiorowego gwałtu przyklejając mu nieprzyjemną etykietę. Zrzucam tą etykietę a przyklejam własną: "Obraz najwyższego poruszenia świadomości".

"Ja nie mam godności. Mam dwieście dzieci"


- Janusz Korczak

wtorek, 25 sierpnia 2009

Radiohead

No i stało się. Poznań podobno know-how więc dziwić nie powinno, że wiedzieli jak ściągnąć do siebie Radiohead. Wszystko pod zgrabną przykrywką "pro-eko": "Poznań dla Ziemi". Bądź co bądź - przyjechali. Od początku wahałem się czy zakupić bumagę na ten event. Nie interesowały mnie miejsca dalsze tylko pierwszy sektor. Jak się bawić to się bawić. Lecz cena biletu na najbardziej ściśnięty sektor uświadomiła mi, że aż tak wielkim fanem Radiohead nie jestem. Myliłem się. Żałuję. Postanowiłem dziś mimo wszystko pojechać choć na chwilę na poznańską Cytadelę i uczestniczyć jako bierny widz w tym spektaklu. Wyłapałem Borsuka na kwadracie i pognaliśmy Wółgą na Poznań. Zdobycie Cytadeli w ekscytacji usłyszenia znanych mi kosmicznych dźwięków RH zapewne zbliżyło się z ekscytacją jaka wzniecała rzesze Polaków gdy ową Cytadelę opuszczali ostatni niemcy w 1945 roku. Jakby nie patrzeć - wydarzenie. Odziwo, odbiór koncertu zza płotu, niemal bez skazy. Wuchta wiary koczująca w całym parku na trawie i słuchająca wycie Yorka. Sam walnąłbym się na trawie, zamknął oczy i dał się zassać w czarną dziurę z Radiohead. Czas gonił. Auto zaparkowane gdzieś w kniejach więc wolałem za długo się nie włóczyć. Okopałem się na lekkim wzniesieniu za płotem. Widok ? Pół sceny i telebim. Nieźle. Muzyka ? Jak z płyty! Potężny głos Thoma. Niewiarygodne, ale czystość wykonania porażała. Trudno wyłapać różnice pomiędzy tym co na płytach, a tym co na koncercie. Perfekcyjny głos! Wielka moc!


Scenografia. Niby oświetlenie LED a efekt fenomenalny. Telebimy - z podziałem na sylwetkę
każdego muzyka .. Czuję, że powinienem tam być pod sceną. Cóż, spierdoliłem sprawę. Ale złapałem cząstkę tego co było.

Auto promo musi być. Lecz przyznań trza - Poznań wiedział jak ...


Jutro wrzucę jakieś denne filmiki z owego wydarzenia. Większość na mój terror channel na YT. Dziś już nie wyrobię się. Spadam pooglądać plakat.

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Live in Technicolor


Korzystając z nieokiełznanej i bezkresnej wolności - udając się w miejsce gdzie Polska dokonała ponownych zaślubin z morzem, symbolicznie zamanifestowałem przywiązanie do ziemi ojców, narodu wybranego, narodu pomazanego znamieniem Chrystusowym. Odwiedziłem kurort kuracjuszy do niedawna zwanym Zoppotem. Wczoraj będący zbawieniem sanacyjnych gruźlików i astmatyków II RP a dziś będący symbolem wszelkiego pijaństwa i świadomych alkoholików, ponownie stał się obszarem gdzie mogą zetknąć się stare siły Soulseek'owego grubiaństwa. Pomijając różne dziwne aspekty, niedociągnięcia chęciowe, mentalne i organizacyjnie - skład (Taola, Zimny Bebz, yyy + gratisowo Monix) po 4 latach znów strzelił szkło. Ongiś Żołądkową Gorzką na plaży, dziś Mojito i Jackiem Danielsem w "Papryce". Istny postęp. Zważywszy, że można spijać Tullamore Dew w Soho trzy metry pod Leszkiem Możdżerem i mieć tak sympatyczną gębę że mimo lumpeckiego stroju być akceptowalnym przez każdego selekcjonera na przestrzeni kilometra kwadratowego. Łikend udany - tym razem olałem Danzig- wygrała Rumia- Sopot i Gdynia. Wrzesień - powtórka. W jakim składzie ?

Jam mawiał patron Zdzich Maklakiewicz: "człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać". (a wymawiał to właśnie na Sopockiej plaży. Przypadek ?).

wtorek, 18 sierpnia 2009

Pewnego dnia, roku pańskiego uciekliśmy się do retrospektywy lat 70'. Do nieopisanej wolności, wolności dnia codziennego, wolności mentalnej. Uciekliśmy się do naszego Freudowskiego "superego", a może i do "id". Tam drzemie ta bezkresna wolność. Wolność którą uosabiali Janek Himilsbach i Zdzichu Maklakiewicz. To właśnie my dwaj. Kuzaj i kuzaj, Olo i Arczi. Himilsbach i Maklakiewicz.... i Polska lat 70'. Tam powiniśmy być. Tam mentalnie tkwimy.



"Człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać".

niedziela, 16 sierpnia 2009

Wigilia narodzin. Ćwierć wieku w karku skryte. To dobry moment na odpalenie tego przybytku osobistych wynaturzeń. Jak będzie ? nie wiem. Słomiany zapał jest kłodą regularnego pisania. Tak było na poprzednim blogu który niedługo umieszczę znowu gdzieś w necie - dla przestrogi, jak człowiek ewoluuje na przestrzeni wieków. Swoimi wynaturzeniami z pewnością obrażam sztukę, kaleczę język giętki. Tylko że ... mam to w dupie . To jest zabawa światem 2.0. Oddałem się technologicznemu gwałtowi.

Właśnie jest przełom dnia powszedniego i wigilii własnych narodzin. Może być piękniej ? drink, koncert Dave'a Gilmoura w Gdańsku na dvd, potem radiowa Trójka (znów bez Kaczkowskiego. Ile to już miesięcy?) jak w każdą niedzielę. Od długiego czasu. W Trójce Knopfler, jego urodziny. Znaczy, były w środę ale obchodzone są w Minimaxie w niedzielę. Niezły prezent.

Jak mówili patroni tego bloga: "życie jest piękne. Niestety trzeba umieć z niego korzystać". No to korzystajmy ...

Bless